czwartek, 11 lipca 2019

Przepowiednia, która jest pół-legendą, pół-prawdą i pół-nieprawdą

W najgorszym wypadku moje administrowanie skończy się w połowie lipca, gdy zacznę pracować po kilkanaście godzin dziennie za najniższą krajową, by mieć jakieś oszczędności na czas studiów.

Gdybym przewidywał przyszłość, to miałbym skuteczność 33% Nadal więcej niż Krzysztof Jackowski. Z pracą co prawda jest jako tako, jednak faktem jest, że administratorem już nie będę. Decyzja przyszła z trudem, jednak nie widzę w tej chwili innego wyjścia i uznałem, że tak będę najlepiej. Skąd taka decyzja? Złożyło się na to kilka czynników…
  • Wypalenie – od pewnego czasu nie czerpię żadnej przyjemności z edytowania. OZ-ty odwiedzałem z przymusu, na kanał IRC często wchodziłem tylko po to, by pokazać, że żyję. Jak już byłem na #nons to dość często tylko czytałem, co inni piszą. Spotkania adminów sprawiały mi ostatnio taką samą przyjemność co chwalenie się w Bydgoszczy, że nie jest się ani za Zawiszą, ani za Polonią, bo jest się fanem toruńskiej Elany. Sporo rzeczy, które chciałem zrobić, odkładałem na później, bo nie miałem jakiejkolwiek ochoty wziąć się do pracy. Na wypaleniu wyrósł bąbel, który w każdej chwili mógł pęknąć i nabrudzić. Ten bąbel to...
  • Coraz trudniejsze radzenie sobie z emocjami – nie mam siły ani metody na jakiekolwiek radzenie sobie z trollingiem na Nonsensopedii. Co prawda po wielkim kryzysie pojawiła się znacząca poprawa i główne stery Nonsensopedii maja odpowiedzialni ludzie, tak jednak nie ma idealnej sytuacji. Spośród czwórki adminów (Ostrzyciel, Grzeeesiek, Serscull i ja) ja najgorszej radzę sobie z panowaniem nad nerwami. Swój kiepski popis miałem podczas pyskówki z Kompowcem, który przeprowadził na kanale bardzo dziwny atak skierowany przeciwko społeczności z Fandomu. Później zacząłem nad tym trochę panować, jednak coraz gorzej reaguję na ciągłe trollingi „ipków” (wydaję mi się, że za większością wpisów stoi jedna i ta sama osoba, która po prostu sieje zamieszanie) i Kawusia (wyjaśnienie na samym dole, bo wyrosła spora dygresja). Admin nie potrafiący na spokojnie rozwiązywać konfliktów wyłącznie szkodzi.
  • Trudności z doskonaleniem się – ten powód może wydawać się bardzo absurdalny, jednak ja starający się być perfekcjonistą nie lubię odwalać chałtury. Ciągłe popełnianie tych samych błędów językowych (pomimo zwracania uwagi na tekst, przeglądania go i czytania wskazówek z poradni językowych w internecie), braki w sprawach technicznych, bardzo zła znajomość grafik (z licencjami włącznie), nieogarnianie komend IRC i kulejące pióro w tekstach kontrowersyjnych (tu oczywiście doszło do poprawy, jednak niestety zaczynam przeginać w drugą stronę). Zdaję sobie sprawę, że nie ma osoby doskonałej i każdy popełnia błędy, jednak ja odnoszę wrażenie, że robię ich za dużo i powinienem na jakiś czas odpuścić sobie i w wolnej chwili porządnie wziąć się za naukę. Wcześniej i teraz brakowało mi czasu i jak czegoś się uczyłem, to po łebkach, prowizorycznie. To według mnie nie jest dobry sposób na naukę.
  • Czas – no są niby wakacje, pracuję w tej chwili wyłącznie trzy dni w tygodniu, jednak prędzej czy później ogarnę w końcu pracę na weekendy (albo mój pierwotny pracodawca ogarnie się i da mi w końcu grafik i przydzieli do konkretnego sklepu albo znajdę zupełnie coś innego). No, zostaję właściwie tylko wolna niedziela. Trochę słabo jak na admina, który według mnie powinien regularnie i w miarę często pracować na Nonsensopedii. A od października zaczną się studia, licencjat, magisterka, praca i śmierć tydzień przed osiągnięciem wieku emerytal…
Z Nonsensopedii nie odchodzę na zawsze, dlatego się nie żegnam. Jak tylko pojawi się dobry pomysł na artykuł, a ja przez kilka dni nie machnę ręką i uznam, że tekst się nadaje, to napiszę. Na pewno poprawię te szablony ANM, o których pisał Ostrzyciel (pewnie jeszcze w ten weekend, skoro mam wolny) oraz opracuję artykuły na Joe (ambitny plan 4 artykuły w lipcu proszę schować pomiędzy elektrownię atomową w Żarnowcu a podwarszawski park rozrywki Michaela Jacksona). Obietnica u mnie to rzecz święta i jak coś deklarowałem to postaram się jak najlepiej wywiązać z zadania.

Dygresja

  • Trzeba to napisać wprost i przestać być miłym dla kogoś, kto obrabia dupę na Miraheze tłumacząc, że ban na wieki wieków amen nałożony za otwartą krytykę przenosin na Miraheze i poczynań Zela można usprawiedliwić głupim (mój błąd) wygłupem. Przepraszałem za tę dziecinadę, jednak nie sądziłem, że ktoś wykorzysta to do pokazania, że mi się należy taka kara. Szkoda tylko, że Kawuś (i co mnie rozczarowało także Mr Obornik) wczoraj na kanale wprost atakowali jednego z userów Miraheze (od 22:13). Żałosna rozmowa, który może wyłącznie pogorszyć i tak kiepską sytuację... Niechęć administracji do dyskutowania na temat Miraheze co prawda wynika głównie z tego, że wielu z nas ma w nosie co się tam dzieje i woli skupiać się na rzeczywistej pracy, jednak co innego dyskusja na temat samej Miraheze, a co innego obrażanie kogoś stamtąd. Kontrowersji wokół Kawusia jest zdecydowanie więcej, ale chcę skupić się tylko na ostatnich wydarzeniach.

poniedziałek, 6 maja 2019

Biznesplan dla Nonsensopedii – część druga: ja (i inni?) wobec biznesplanu i innych zorganizowanych prac

Jedną z ważniejszych części dyskusji na temat wprowadzenia zmian musi być wprowadzenie jakiegoś podziału obowiązków. Rozdzielenie pracy na jak największą grupę osób powinno zmniejszyć ryzyko wypalenia wśród osób bardzo aktywnych i pokazać pozostałym, że są tak samo ważni i mogą wziąć udział udział trochę w szerszym zakresie niż doradzając. Ale zanim uda się rozdzielić prace, to wypadałoby napisać, w jakim stopniu każdy może pomóc. Stąd ten wpis.

Nie ukrywam, że moja aktywność na Nonsensopedii stała się jakby przymusem. Po awanturze z Zelem (wybaczcie, ale nie pamiętam dokładnej daty) wróciłem po przerwie (chyba) pod koniec lipca, kiedy Nonsensopedia przeżywała agonię za sprawą masowego usuwania tekstów i chaosu po przenosinach części społeczności na Miraheze. Początkowy powrót na chwilę, by pomóc w odbudowanie portalu, przeciągnął się i trwa w sumie do dzisiaj. Ostatnio jednak wymuszam na sobie jakąś aktywność na portalu, nie chcąc zrzucać całej roboty na garstkę osób. Kryzys ten trwa w zasadzie od stycznia (taki najpoważniejszy to nagła tygodniowa przerwa, bodajże w marcu), jednak dopiero teraz zdecydowałem o tym napisać, nie chcąc nagle wyskakiwać przy wszystkich moim odejściem. Zanim jednak odejdę chciałbym w jak największym stopniu pomóc we wdrażaniu biznesplanu. Nawet jeżeli będzie to tylko rola komentatora. Jednak zanim zostanę obarczony jakimiś obowiązkami, muszę jasno zaznaczyć swoje dwa minusy, by nie doszło do sytuacji, że nie pomagam, a przeszkadzam.
  • Ograniczony czas – już teraz z trudem gospodaruję czas na regularne patrolowanie OZ-tów. Nie wiem jak będę dysponować czasem po sesji. W najgorszym wypadku moje administrowanie skończy się w połowie lipca, gdy zacznę pracować po kilkanaście godzin dziennie za najniższą krajową, by mieć jakieś oszczędności na czas studiów. W najlepszym jak uda mi się znaleźć pracę ze stałymi godzinami pracy to Nonsensopedię definitywnie ograniczę w październiku, gdy zacznie się nowy rok akademicki. Przepraszam, ale bardziej zależy mi na studiach niż na administrowaniu portalem. Na razie pogodzenie obu rzeczy jako tako wychodzi, jednak jest to chwilowe. Wdrażanie zmian potrwa wiele miesięcy, przez co prędzej czy później moja rola ograniczy się co najwyżej do roli obserwatora (z funkcją moderatora?).
  • Znajomość tematu – nie ukrywam, że Nonsensopedię traktuje raczej jako ciekawą odskocznię od codzienności. Przede wszystkim jako tako piszę, starając się wywiązać z pracy jak najlepiej. Moja wiedza o prawach autorskich ogranicza się do podstaw, wiedza techniczna jest wręcz zerowa, formułowanie wniosków i spisywanie zasad przychodzi mi z trudem. Jak widać, startuję z bardzo niskiego poziomu, co przyznaję z wielkim bólem. Chciałbym poznać jak najlepiej te wszystkie rzeczy, ale niestety brakuje mi czasu. Chciałbym pomóc, ale obawiam się, że nie sprostam zadaniu. Nie mam najmniej ochoty zrzucać na innych wszystkiego. Stąd powiedzenie wprost, w jakim stopniu mógłbym pomóc, a w jakiś dziedzinach mogę okazać się bezużyteczny. Do spisywania zasad i porządkowania Kanciapy na pewno nie zostanę dopuszczony. Jednak do drobniejszych rzeczy jak pomoc w promocji, drobna pomoc przy kategoryzacji grafik czy szukanie osób do dzielenia się swoją pracą służę pomocą.
Uważam, że każdy administrator powinien wprost napisać, w jakim stopniu może pomóc, z czym ma trudność oraz ile czasu może poświęcić na regularną pracę na Nonsensopedii. Nie tylko w kontekście biznesplanu. Takie zalecenie ułatwiłoby planowanie czegokolwiek na Nonsensopedii. Świadomość, że na pięciu adminów 80% pracy robi wyłącznie jedna osoba sprawia, że mi jest po prostu głupio. Kiepska to administracja w takiej formie. Może najwyższy czas wystawić kilka PUA i sprawić, by osoby, które naprawdę nadają się na administratorów (Expert? Ryk?) miały o wiele szersze pole do działania, a osoby, które nie nadążają za pracą, wprost o tym powiedziały i zwolniły tempo, byle nie spowalniać reszty. Ja dopóki mogę to pomogę jako administrator. Ale po cichu liczę na pojawienie się nowych administratorów, bym mógł przy mniejszej presji pomóc w czymkolwiek.

Biznesplan dla Nonsensopedii – część pierwsza: sama idea

2 maja 2019 roku Ostrzyciel opublikował propozycję biznesplanu dla Nonsensopedii. Sama idea podoba mi się. Po sporych przemyśleniach zacząłem traktować pomysł jako rodzaj zbioru zasad (konstytucji?) niż jakiś biznesplan dla encyklopedii, która bardziej przypomina stronę redagowaną przez hobbystów i początkujących pisarzy niż traktowaną na poważnie stronę, stanowiącą rodzaj jakieś specyficznej usługi. Uwagi te są luźne i nie odnoszą się do całej propozycji. Można przyjąć, że jeżeli na coś nie zwróciłem uwagi, to z daną propozycją biznesplanu się zgadzam w 100%. Mam nadzieję, że przedstawiłem swoje obserwacje i wnioski klarownie. Mam słabe pióro i niestety nie potrafiłbym ukuć tych idei w oficjalne (lub nawet nieoficjalne) propozycje, jednak być może coś z tej ściany uda się wyciągnąć...
  • Czy warto w to aż tak się angażować? – pierwszy i najważniejszy problem. Uporządkowanie zasad i wprowadzenie od góry jakiegoś podstawowego kodeksu jest konieczne. Zastanawia mnie jednak skala tego przedsięwzięcia. Nie ma co się oszukiwać  – lwią część pracy wykona Ostrzyciel. Duże wsparcie zapewne dostanie od Kawy, Experta i Amoniaka. Zasadniczy problem polega na tym, że spora część społeczności nie będzie mogła za bardzo wziąć udział w pomocy poza zgłaszaniem uwag. Niezbyt podoba mi się zrzucanie całej roboty na barki kilku osób. Komentarz (szczegółowy) na temat mojej chęci pomocy i różnorakich problemów mogących rzutować na prace na Nonsensopedii będzie w części drugiej.
    Wdrażanie zasad potrwa o wiele dłużej, niż niektórzy się spodziewają. Jeżeli ktoś uważa, że do końca 2020 roku upora się z uporządkowaniem Kanciapy, dostosowaniem całej encyklopedii pod biznesplan, to myli się. Boję się, że ze względu na obowiązki w realnym życiu część osób będzie musiała ograniczyć swój udział w pracach, a niektórzy po prostu zrezygnują. O ile jestem pewien, że Ostrzyciel tak szybko nie wypali się (pomimo jasnego zagwarantowania, że w przyszłości może nie mieć tyle wolnego czasu co teraz) i za wszelką cenę będzie wprowadzać zmiany, tak nie wiem jak wyglądałaby sytuacja z pozostałymi administratorami. Każdy z adminów powinien wprost powiedzieć, na ile jest w stanie pomóc. Nie tylko we wdrażanie zmian, ale w ogóle w prace dla Nonsensopedii.
  • Nasza zmiana bez zmian czyli parę słów o polityce – to, że większość artykułów o polityce jest stronniczych i służą raczej dowaleniu drugiej stronie niż rzeczywistym rozśmieszeniu jest niestety faktem. O wiele smutniejszym faktem jest jednak problem z ocenieniem, co jest dobre, a co żenujące. Na próbę napisałem artykuł o Konfederacji, z pamiętaniem, by starać się pisać tak, by nie dowalać członkom koalicji. Powiedzenie, że wyszło z tego gówno jest takim samym niepowodzeniem jak stwierdzenie, że w Korei Północnej ludzie nie mogą za bardzo krytykować Kim Dzong Una. Tekst tak naprawdę przepadł, a jedyną reakcją były słabe (co w pełni akceptuję) oraz po co mieszano w to Hitlera (co częściowo akceptuję, gdyż uważam, że nie zrozumiano żartu i może stąd to nieporozumienie) od Kiciora.
    Zastanawiałem się nad tym, jak rozwiązać problem. Wyszło mi w sumie jedno, beznadziejne rozwiązanie – jedno wielkie cięcie wszystkiego, co ma w sobie politykę i wprowadzenie zasady "zero polityki". Co gorsza, nikt (jeszcze) nie zaproponował swojej propozycji na poprawę jakości artykułów politycznych. A jak już powstanie jakiś pomysł, to tak łatwo nie przejdzie. To, co dla jednego będzie żenującą agitką, dla drugiego będzie zabawne. Prawdopodobnie to wszystko skończy się serią dyskusji, które powierzchownie doprowadzą do naprawy zaledwie ułamka artykułów. Dopóki istnieje obecna ekipa to z może z wielkim trudem uda się przywrócić N:NO (tak, przywrócić, bo N:NO jest w zasadzie martwym przepisem). Bez jasnego kierunku i zdecydowanego działania to wszystko się rozjedzie zanim zacznie się rozpędzi.
    <prywata>Sam opublikowałem kilkanaście artykułów o polityce. Starałem się napisać w krzywym zwierciadle wszystkie ważniejsze partie i postacie z polskiej polityki. Czy przekroczyłem gdzieś granicę dobrego smaku? Trudno mi powiedzieć, gdyż to, co mnie mogło śmieszyć dwa lata temu teraz może wzbudzić u mnie niesmak. Musiałbym po prostu przejrzeć wszystkie swoje teksty i ocenić je od nowa. Ja sam jestem gotów poświęcić swój wkład w imię lepiej jakości Nonsensopedii pod warunkiem istnienia klarownego programu zmian dążących do naprawy i przywrócenia N:NO (czy to tej z czasów Szoferki czy też pod nową postacią jeżeli takowa powstanie)</prywata>
  • Konwenty – praca kilka (kilkanaście) godzin nad przygotowaniem prezentacji dla kilkudziesięciu osób jest niestety stratą czasu. Ok, Nonsensopedia pojawiła się na kilku konwentach, pokazała, że żyje... i to w sumie koniec. Wiele osób ma wątpliwości co do sensu prowadzenia konwentów. Ja jako jedna z osób biorących udział w konwencie jestem wręcz tego pewien. Duży wysiłek, mikroskopijny wynik.
  • Dramy – traf chciał, że praca na Nonsensopedii jest o spokojniejsza niż dawniej. Według mnie wynika to z dwóch rzeczy. Pierwsza to fakt, że administracja jest dość dojrzała, a w jej składzie znaleźli się głównie osoby edytujące dawniej Nonsensopedię, która popadła w ogromny kryzys po całej chryi z przenosinami na Miraheze. Doświadczenie z tamtych Po drugie, zaprzestaliśmy wypominać innym błędy z przeszłości, gdyż mieliśmy o wiele ważniejsze rzeczy na głowie (na czele z przenosinami na własny serwer). Nikt nie miał ochoty użerać się i kłócić z innymi, woląc w tym czasie pomóc w ratowaniu portalu. Niestety nie sądzę, by stan ten utrzymał się długo. Skład administracji za rok pewnie zostanie przewrócony o 180 stopni. Najstarsi wiekowo użytkownicy albo ograniczą swój wkład w projekt albo całkowicie z niego zrezygnują. Do tej garstki, która edytuje dzisiaj i która zostanie na Nonsensopedii jeszcze przez wiele miesięcy dojdą zupełnie nowe osoby, które nie pamiętając 2018 i 2019 zaczną wdrażać swoje ideę i zatargi za wszelką cenę. Konflikty, dramy, może nawet i spiski wrócą, a jej uczestnikami będą zupełnie nowe osoby, które albo dopiero zaczynają, albo dopiero przyjdą na Nonsensopedię. Samo dawanie przykładu nie wystarczy.
  • Brak podziału obowiązków przy wprowadzaniu biznesplanu – to w sumie powtórzenie, ale warte przypomnienia. Nie jest to zbyt duża wada, jednak ja osobiście wolałbym, by jak najwięcej osób pomogło we wdrażaniu zmian. Poleganie na jednej osobie lub wąskiej grupie doprowadzi do wypalenia.
  • Brak zabezpieczenia biznesplanu przed nadużyciami – najważniejszy brak biznesplanu. Co z tego, że przedstawiamy jakąś wizję i propozycje zmian, jak nie mamy żadnego zalecenia blokującego nagłe przewrócenie wszystkiego. Już raz mieliśmy poważny kryzys, gdzie jeden admin zabrał wszystkim dostęp do portali społecznościowych, zrobił z portalu folwark, jawnie gardził innymi użytkownikami i nie chciał rozmawiać na temat portalu. Niestety obecny biznesplan nie przewiduje zabezpieczenia portalu i kont w mediach społecznościowych przed przywłaszczeniem ich. Wizja biurola w przyszłości do mnie nie przemawia i skończy się kiepską powtórką z rozrywki. Niestety nie mam żadnego pomysłu, jak zabezpieczyć interes całej encyklopedii. Jak uda mi się coś wymyślić i po jakimś czasie nie wycofam się z tego i nadal będę podtrzymywać swoje stanowisko, to przedstawię je szerszemu gronu.
To pierwsze moje uwagi co do biznesplanu. W sobotę będzie dyskusja i pewnie większość rzeczy zostanie zmieniona. Dalsze wnioski i obserwacje będę publikować przede wszystkim tutaj.